poniedziałek, 16 stycznia 2017

Od Oktawiana CD Roxette

Parsknąłem śmiechem na widok wielkich oczu Roxette, które wbijała we mnie z wyraźną nieugiętością. Już wiedziałem, że co bym nie zrobił, nie wywinę się od odpowiedzi. Poza tym, jakby na to nie patrzeć, suczka była następczynią tronu i być może niedługo zostanie królową całego kraju. Niemądrze byłoby odmawiać.
- No cóż, jak pewnie już zauważyłaś, jestem bardzo przystojnym młodym psem pracującym w zamku. Żadna praca nie jest mi straszna, więc wykonuję każdą, o jaką zostanę poproszony... - zacząłem, myśląc jednocześnie "Taa, jasne... Po prostu zwalają na mnie wszystkie niewygodne czynności, których nikt inny nie chce robić". - Pochodzę z innego kraju, a w Paradis znalazłem się niemal rok temu. Dzięki swojej służbie utrzymuję rodzinę, czyli mamę i siostrę, o których już wspominałem.
- Na co chora jest twoja mama? - zapytała Roxette, wpatrując się we mnie uważnie.
- Szczerze mówiąc, nie wiem, czy nadal jest chora. Może już wyzdrowiała, kto wie? - Uśmiechnąłem się słabo, ruszając naprzód i kontynuując naszą wędrówkę do lasu.
- To znaczy, że jej nie widziałeś od tamtego czasu? Od prawie roku? - zmartwiła się suczka.
- Nie denerwuj się panienko - mruknąłem. - Chyba nie chcesz, żeby przedwcześnie posiwiało ci futro?
- To nie jest śmieszne, Oktawian - fuknęła, wyraźnie zirytowana moją zbyt swobodną postawą wobec całej sprawy. - Jak to możliwe, że takie rzeczy dzieją się w moim kraju?
- To stało się jeszcze za panowania poprzedniego króla. Kiedy na tronie zasiadł twój ojciec, wiele spraw zostało tak, jak za czasów tamtego... - zdusiłem przekleństwo, zanim wydostało się w mojego pyska. - Nieważne. Po prostu nie można uratować całego świata. Paradis jest zbyt duży, a władcy mają zbyt wiele na głowie by przejmować się jakimś oddzielonym od rodziny mieszańcem.
- Gdybyś tylko powiedział, mogłabym ci jakoś pomóc... - zaczęła Roxette, ale przerwałem jej podniesionym głosem.
- Jeszcze tego nie rozumiesz? Któregoś dnia będziesz rządzić krajem, to wielka odpowiedzialność i masa obowiązków. Jako królowa nie będziesz mogła wymykać się z zamku, kiedy będziesz miała na to ochotę. Nie będziesz mogła rozmawiać z napotkanymi na swojej drodze jak równy z równym. Nie będziesz mogła zadawać się z takimi psami jak ja. Ani robić, co ci się podoba - warknąłem. - Nie wszystko jest takie proste, jak ci się wydaje. Nie można w pojedynkę usiłować ratować świata dobrymi chęciami - powtórzyłem nieco spokojniej.
Nie patrząc na Roxette, odwróciłem się nieco i odetchnąłem parę razy, by się uspokoić.
- Wydaje mi się, że powinnaś wracać do zamku. Tam gdzie twoje miejsce. Będę cię eskortować.
Jednak zanim przeszedłem parę kroków, z tyłu dobiegł do mnie głos tollerki.

Roxette?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz